czwartek, 12 października 2017

Posiew moczu - wszystko co powinniście wiedzieć o tym badaniu.

Szacuje się, że ok. 12% mężczyzn i aż 50% kobiet przynajmniej raz w życiu przechodziło infekcję dróg moczowych. Zakażenia układu moczowego to najczęstsza forma zakażeń pozaszpitalnych u młodych kobiet. Są to bardzo przykre dolegliwości - zapewne większa część z Was miała już tą wątpliwą przyjemność i przechodziła infekcję dróg moczowych, więc wiecie jak jak to wygląda. Aby rozpoznać zakażenie układu moczowego (ZUM) , niezbędne jest wykonanie badania jakim jest posiew mikrobiologiczny moczu. Takich badań wykonujemy codziennie bardzo wiele w mojej pracy. Niestety z moich obserwacji wynika, że wielu  pacjentów nie do końca wie na czym polega to badanie i jak poprawnie pobrać mocz na posiew. Najczęściej kończy się to koniecznością powtórzenia badania, co wiąże się z dodatkowymi kosztami i oczywiście wydłużeniem czasu diagnostyki. A po co robić coś dwa razy, gdy można zrobić coś raz a porządnie? 







Posiew moczu często jest mylony z badaniem ogólnym moczu. Są to dwa zupełnie inne badania, choć wzajemnie się uzupełniają w diagnostyce zakażeń układu moczowego. Gdy więc zapytacie, które badanie lepiej zrobić, gdy istnieje podejrzenie ZUM ? Odpowiadam - najlepiej wykonać i jedno i drugie. A czym różnią się te badania i na czym polega każde z nich? Tak w skrócie:




  • Badanie ogólne moczu polega na ocenie jego cech fizycznych (m.in barwa, przejrzystość moczu, ciężar właściwy) i biochemicznych (np.obecność białka czy glukozy). W ramach tego badania wykonywana jest także mikroskopowa ocena osadu moczu, która umożliwia wykrycie obecności różnego rodzaju nabłonków, komórek czy właśnie bakterii. Wynik badania jest zazwyczaj tego samego dnia.
  • Posiew moczu umożliwia stwierdzenie jakie konkretne bakterie są obecne w moczu, poprzez namnażanie ich na specjalnych pożywkach. Dzięki niemu, możemy ustalić jaki drobnoustrój jest odpowiedzialny za przykre dolegliwości. Dodatkowo, wykonując antybiogram (badanie lekowrażliwości bakterii), możemy stwierdzić jaki antybiotyk będzie odpowiedni aby wyleczyć ZUM. Czas oczekiwania na wynik badania jest różny. Jeżeli posiew jest jałowy, to wynik jest już następnego dnia. Jeżeli natomiast wyhodowane zostaną bakterię i nastawiony antybiogram, na wynik będziemy musieli poczekać trochę dłużej.

Jak sami widzicie, za pomocą tylko badania ogólnego możemy stwierdzić że jakieś tam bakterie w moczu są, ale nie pozwala nam ono stwierdzić jakie. Do tego niezbędny jest posiew moczu. Wykonując to badanie, mikrobiolog ocenia nie tylko gatunek bakterii obecnych w moczu, ale także określa ich liczebność. Ta ilość bakterii w jednym mililitrze moczu jest bardzo ważna, a nawet kluczowa do prawidłowego wykrycia ZUM. Bo na przykład mała ilość bakterii w moczu  może świadczyć o jego zanieczyszczeniu przy pobraniu. Musicie wiedzieć też, że poszczególne bakterie różnią się między sobą wrażliwością na antybiotyki. Nie ma jednego, uniwersalnego leku na infekcje układu moczowego. Oczywiście można spróbować dobrać antybiotyk w ciemno ( jest to tzw. terapia emipryczna), ale trzeba się wtedy liczyć z możliwością niepowodzenia leczenia. Bo nie wiemy tak naprawdę czy bakteria, która wywołała infekcję jest wrażliwa na dany antybiotyk czy nie. Próbujemy-albo się uda, albo nie. Żeby mieć pewność że lek zadziała, niezbędne jest wykonanie wspomnianego wcześniej antybiogramu. 


Aby wynik posiewu moczu był wiarygodny, bardzo istotny jest etap przedlaboratoryjny, czyli sposób w jaki sami pobieracie i transportujecie mocz do badania. Jak to zrobić poprawnie?

Po pierwsze - niezbędny jest odpowiedni, jałowy pojemnik na mocz. Możecie zakupić taki w każdej aptece za ok. 50 groszy. Nie pobieramy moczu do słoików :) , czy samodzielnie wyparzonych pojemników.





Po drugie-prawidłowe pobranie. Mocz należy pobrać rano, po przerwie nocnej. Jednak u niektórych pacjentów, np. starszych, mających problem z nietrzymaniem moczu, nie będzie to możliwe. Co wtedy? Generalnie chodzi o to, żeby mocz pobierany na posiew był obecny w pęcherzu jak najdłużej. Pacjenci tacy, pobierają więc mocz w zależności od swoich potrzeb, po maksymalnym czasie, w jakim uda im się utrzymać mocz. Zaleca się, żeby taki mocz był pobrany po minimum czterech godzinach zalegania w pęcherzu, ale oczywiście wszystko zależy od indywidualnego stanu klinicznego pacjenta. I teraz przechodzimy do sedna, czyli techniki prawidłowego pobierania moczu. Oto krótka instrukcja:

  1. Należy przemyć wodą z mydłem ujście cewki moczowej, a następnie osuszyć najlepiej używając do tego jałowego gazika..może być też ręcznik papierowy - ręcznikom materiałowym mówimy NIE. 
  2. Mocz pobieramy ze środkowego strumienia. Dlaczego? Ponieważ okolice ujścia cewki moczowej nie jest jałowe. Pierwsza porcja moczu wypłukuje występujące tam naturalnie bakterie, i dzięki temu unikamy zanieczyszczenia próbki florą fizjologiczną. Na czym polega metoda pobrania moczu ze środkowego strumienia? Nic prostszego. Pierwszą porcję moczu oddajemy do toalety, następnie napełniamy pojemnik... i resztę moczu znowu oddajemy do toalety. Muszę w tym punkcie wspomnieć o tym, że na posiew naprawdę wystarczy dosłownie kilka mililitrów moczu. Wypełnianie całego pojemniczka, z meniskiem wypukłym :) nie jest konieczne - nie musicie się więc martwić, że moczu ze środkowego strumienia zabraknie.    

Po trzecie - transport do laboratorium. Mocz należy dostarczyć jak najszybciej po pobraniu, bo w temperaturze pokojowej można go przechowywać do 2 godzin.  Jeżeli natomiast nie macie możliwości dostarczyć materiału w tak krótkim czasie, możecie przechowywać mocz w lodówce do 24 godzin.   


Wszystko ładnie, pięknie...ale co z pobraniem moczu u niemowlaka? Tutaj niestety sprawa nie jest już taka prosta.  Przecież małe  dziecko nie nasiusia do pojemniczka na zawołanie. Pobranie ze środkowego strumienia tez raczej nie wchodzi w grę, bo niemowlęta oddają zazwyczaj mocz często i w małych ilościach. No i jak wyłapać moment, kiedy dziecku akurat będzie się chciało siusiu? Niewykonalne! Ale przecież jakoś jednak trzeba pobrać ten mocz. Tylko jak? 

Do posiewu niestety najlepszy jest tzw. mocz " łapany" bezpośrednio do jałowego pojemniczka. NIESTETY  - bo ta metoda jest najtrudniejsza do wykonania. Może u chłopców sprawa wygląda trochę łatwiej, ale u dziewczynek to często mission impossible. Jako mama małej kobietki, mogę podpisać się pod tym obiema rekami. Ciężka sprawa, ale warto jednak spróbować - a nuż się uda.
Jeżeli jednak wasze próby i wysiłki spełzły na niczym, możecie ostatecznie skorzystać ze specjalnego woreczka. Takie woreczki są dostępne w każdej aptece. Z doświadczenia wiem, że warto zaopatrzyć się w kilka takich woreczków, bo rzadko kiedy udaje się prawidłowo pobrać mocz za pierwszym razem. U nas na przykład, największym problemem było odklejanie się woreczka. Zosia jest dość ruchliwym dzieckiem, woreczek odklejał się, a cenny towar wylatywał bokiem:) Tak więc zapas jest jak najbardziej wskazany. 
Jak już mamy pojemniczek i/lub woreczek zabieramy się do dzieła :)

Przygotowanie do pobrania jest podobne jak u osób dorosłych-należy dokładnie umyć i osuszyć okolice intymne - wiadomo. Dodatkowo, możecie też przetrzeć skórę okolic intymnych, gdzie będzie znajdował się woreczek wacikiem nasączonym Octeniseptem. Następnie "łapiemy" mocz do pojemniczka bądź naklejamy woreczek. Jak należy go nakleić? 
 Naklejając woreczek, musicie uważać żeby nie dotykać jego wnętrza- grozi to jego zanieczyszczeniem przez drobnoustroje kolonizujące skórę dłoni. Musicie go nakleić tak, aby obejmował ujście cewki moczowej i  znajdował się możliwie jak najdalej odbytu.  Jak już mocz znajdzie się w woreczku, należy go bardzo ostrożnie odkleić i przetransportować do laboratorium.







Z dodatkowych wskazówek, które ułatwią Wam pobranie moczu u maluszków, warto zapamiętać, że:
  • Niemowlęta, najczęściej oddają mocz zaraz po jedzeniu (mam na myśli tu oczywiście mleko matki lub modyfikowane, a nie pokarmy stałe). Myślę więc, że moment zaraz po nakarmieniu dziecka, jest dobry aby spróbować pobrać materiał. Ja na przykład korzystając z woreczka, przyklejałam go rano, bezpośrednio przed pierwszym karmieniem. Później zostało już tylko czekać i obserwować...
  • Podobno na małe dzieci działa też stymulująco zimno i szum wody. Osobiście nie próbowałam, ale pewnie coś w tym jest, więc warto spróbować.

I to by chyba było na tyle :) Mam nadzieję, że wpis okaże się Wam pomocny. Gdybyście mieli jakieś pytania, śmiało piszcie w komentarzach - chętnie odpowiem:)





Pozdrawiam.
M. 
                                          mój instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz