Zosia od urodzenia zmaga się z problemami skórnymi - na palcach jednej reki mogę policzyć dni kiedy jej skóra był całkiem "czysta". Część zmian skórnych ma u niej ewidentnie podłoże alergiczne (alergia kontaktowa), a część po prostu jest i tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Myślę, że te alergiczne zmiany, które pojawiają się i znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - i jak wynika z moich obserwacji bez związku z tym co akurat zjadła- zafundowała jej genetyka. I niestety muszę przyznać, że to z mojej strony pochodzi ten- nazwijmy to-defekt. Mianowicie ja jestem alergikiem, astmatykiem i podobno od urodzenia tez miałam problemy ze skórą - tak przynajmniej twierdzi moja mama:) Teraz żadnych problemów skórnych już nie mam, więc napawa to nadzieją, że Zosieńce też minie z wiekiem jak mamusi :)
Najgorzej wkurzają nas te zmiany, których to właśnie przyczyny nie do końca możemy uchwycić - i o ile wypryski typowo alergiczne, w postaci pokrzywki można "wyciszyć" chociażby lekami antyhistaminowymi, tak tutaj mamy bardzo ograniczone pole do popisu. Zmiany o których mówię, to suche, plackowate zaczerwienienia w zgięciach kolan, łokci i nadgarstków. Właśnie na podstawie tych suchych wyprysków, zdiagnozowano u Zosi atopowe zapalenie skóry (AZS). AZS to niestety taka jednostka chorobowa, na którą nie ma jednego, skutecznego leku - może dlatego że etiologia tej choroby nie jest jeszcze wystarczająco poznana. Mówi się, że przyczyny AZS leżą w genetyce i kluczową rolę w jego występowaniu odgrywają alergeny- zarówno te pokarmowe jak i powietrzno-pochodne. Jak wspomniałam, leku który wyleczyłby chorobę raz na zawsze nie ma. Leczenie polega na łagodzeniu objawów do których u nas należą:
- czerwone plackowate zmiany na skórze
- świąd ( to chyba jest najgorsze )
- suchość skóry
Zacznę może od tego, że oczywiście najbardziej skutecznymi preparatami w naszym przypadku (co pewnie nie będzie dla Was żadnym zaskoczeniem) są maści sterydowe. Są to jednak silne preparaty i nie można stosować ich cały czas. Musicie też pamiętać, że środków ze sterydami nie wolno stosować na twarzy i w jej okolicy! A niestety w przebiegu AZS występują także często charakterystyczne, zaczerwienione zmiany na policzkach - w tym przypadku stosowanie sterydów odpada. Wiadomo - steryd sterydowi nie równy. Są sterydy słabe i bardzo silne, a w przypadku małych dzieci i niemowląt lekarze dermatolodzy raczej ograniczają się do tych delikatniejszych. Jednak ogólnie zasada jest taka, że jeżeli już musimy zastosować preparat ze sterydem, to stosujemy go możliwie jak najrzadziej i na jak najmniejszych powierzchniach. W naszym przypadku wygląda to tak, że stosujmy maść ze sterydem tylko gdy zmiany są bardzo zaognione i widzimy że zwyczajnie nie ma wyjścia. Natomiast w okresach poprawy, gdy kondycja skóry nie jest już taka fatalna, używamy preparatów pielęgnacyjnych dostępnych bez recepty. A o jakich preparatach mowa?
O to krótka recenzja:)
1) Emolienty. Stosujemy je do kąpieli praktycznie od urodzenia Zosi. Obecnie używamy Emolium, ale stosowaliśmy też Oilan i Oilatum, i nie zauważyłam jakiejś znaczącej różnicy w ich skuteczności. Fajnie nawilżają, nie podrażniają skóry i są bezzapachowe - polecam:)
2) Kojący balsam regenerujący Cicaplast Baume B5 od La Roche-Posay. W swoim składzie zawiera m.in wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, który wspomaga regenerację naskórka, oraz pantenol o działaniu kojącym i łagodzącym. Czy u nas się sprawdził? I tak i nie. Dość dobrze nawilża skórę - mam wrażenie że zostawia na niej nawet taki tłusty film. Kiepsko jednak radzi sobie u nas z redukcją zaczerwienionych zmian. Podsumowując- skóra jest fajnie nawilżona i natłuszczona ale wygląd i rozmiar zmian nie ulega poprawie. Stosujemy go czasem na całe ciało w celu nawilżenia suchej skóry Zosi, natomiast nie jest naszym wyborem do stosowania bezpośrednio na zmiany atopowe.
3) Nawilżająco-kojący krem uzupełniający lipidy skóry Linum od Dermedic. Jest to kosmetyk na bazie oleju lnianego przeznaczony właśnie do skóry bardzo suchej, atopowej i skłonnej do alergii. Naprawdę super nawilża i mam wrażenie, że redukuje troszeczkę zaczerwienienie skóry. Ma jednak dość intensywny zapach, czego raczej nie spotyka się w kosmetykach dedykowanych do atopowej skóry niemowląt. Ja nie uważam tego za wadę - ale co kto lubi :)
4) Bepanthen Sensiderm Krem - nasz hit! Polecam bo naprawdę się u nas sprawdził. Skutecznie łagodzi zaczerwienienia i co najważniejsze- świąd skóry, bardzo dobrze nawilża, ale też nie jest za tłusty. Nie zawiera konserwantów i substancji zapachowych - jeżeli więc wolicie bezzapachowe kosmetyki, to coś dla Was. Tak naprawdę, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to krem, którego efekty działania są u nas zbliżone do preparatów sterydowych. Jasne, że nie działa tak silnie i skutecznie jak maści ze sterydem, ale na pewno jest dobra alternatywą. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam:)
Jak wcześniej wspominałam, pielęgnacja skóry atopowej to nie tylko odpowiednie kosmetyki. Wiele czynników środowiskowych działa drażniąco na skórę atopową i należy ich unikać lub przynajmniej ograniczać.
Oto zasady których się trzymamy:
- Staramy się nie przegrzewać skóry Zosi, bo wysoka temperatura niekorzystnie na nią wpływa. Racjonalnie dobieramy więc ubiór do panującej temperatury. Zresztą pamiętajcie, że nie należy przegrzewać dziecka w ogóle - niezależnie czy ma AZS czy nie:)
- Nie korzystamy na razie (nad czym bardzo ubolewam:( ) z basenów. I nie chodzi tu tylko o chlorowaną wodę, ale także o to, że długie moczenie atopowej skóry nie jest polecane. Zaleca się nawet aby nie kąpać codziennie dziecka z AZS, a gdy dziecko jest starsze, zrezygnować z kąpieli w wannie na rzecz prysznica.
- Nawiązując do punktu powyżej, nie wydłużamy niepotrzebnie kąpieli.
- Nawilżamy skórę tak często jak jest to możliwe.
Mam nadzieję, że ten post okaże się Wam pomocny, bo doskonale wiem że AZS u dziecka jest udręką zarówno dla maluszka, jak i dla szukających skutecznego rozwiązania rodziców :)
A co sprawdza się u Was? Jakie preparaty stosujecie na AZS? Co polecacie? Piszcie koniecznie - chętnie skorzystam z Waszych porad:)